wydanie cyfrowe

Paradoks ekonomiczny rynku telekomunikacyjnego w Polsce

972947_big_photo_image_photo_image
Rozwój technologiczny oznacza konieczność kolejnych inwestycji zarówno w rozbudowę, jak i w utrzymywanie infrastruktury / fot. Olga e Alexia/Shutterstock / Shutterstock
Polska telekomunikacja jest rynkiem wyjątkowo konkurencyjnym. To świetna wiadomość dla konsumentów, ale jednocześnie olbrzymie wyzwanie dla firm, które muszą finansować kolejne inwestycje

Współczesna gospodarka nie istnieje bez nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjnej. Sieci mobilne i stacjonarne stały się kręgosłupem cyfrowej transformacji, wspierając przemysł, administrację publiczną, medycynę, edukację i życie codzienne milionów obywateli. To nie tylko technologia – to podstawa konkurencyjności gospodarki i element bezpieczeństwa narodowego.

Paradoks rynku

Jednocześnie rynek telekomunikacyjny znalazł się dziś w centrum paradoksu. Oczekiwania wobec operatorów są ogromne – mają oni budować najnowocześniejsze, bezpieczne i odporne sieci, inwestować miliardy w częstotliwości i infrastrukturę, rozwijać światłowody i sieć 5G, zapewniać dostępność usług w każdym zakątku kraju. A wszystko to przy jednych z najniższych cen usług telekomunikacyjnych w Europie i przy oczekiwaniu racjonalnego zysku.

Gigantyczne inwestycje, malejące przychody

Polska telekomunikacja jest rynkiem wyjątkowo konkurencyjnym. Czterech głównych operatorów infrastrukturalnych (Play, Orange, Plus i T-Mobile) oraz setki mniejszych dostawców walczą o klienta. Efekt? Średni przychód na użytkownika (ARPU) należy do najniższych w Europie. To świetna wiadomość dla konsumentów, ale jednocześnie ogromne wyzwanie dla firm, które muszą finansować wielkie inwestycje z coraz mniejszych jednostkowych przychodów.

Choć w ostatnich latach rynek rośnie o ok. 3 proc. rocznie, koszty energii, wynagrodzeń, finansowania i sprzętu rosną wielokrotnie szybciej. Ceny usług pozostają praktycznie zamrożone. W efekcie operatorzy de facto absorbują inflację w imieniu klientów, ograniczając swoje marże, by utrzymać konkurencyjne stawki.

Dane Urzędu Komunikacji Elektronicznej pokazują, że w 2024 r. wartość rynku usług telekomunikacyjnych wyniosła 44,4 mld zł wobec 43,1 mld zł rok wcześniej. Branża się rozwija, ale w tempie niewspółmiernym do lawinowego wzrostu kosztów.

Aukcje częstotliwości i zmienne reguły gry

Kolejnym obciążeniem są aukcje pasm częstotliwości – C (3,4–3,8 GHz), 700 MHz i 800 MHz – które w ciągu ostatnich dwóch lat pochłonęły miliardy złotych. Operatorzy zobowiązani są jednocześnie do realizacji ambitnych celów pokryciowych i jakościowych, np. zapewnienia przepustowości 95 Mb/s, a chwilę później 140 Mb/s, mimo że wcześniejsze zobowiązania jeszcze nie zostały wdrożone.

Zmiana reguł w trakcie gry oznacza stratę pieniędzy i czasu. Projekty inwestycyjne planuje się z wieloletnim wyprzedzeniem: projektuje sieć, zamawia sprzęt, rozpoczyna budowę. Gdy regulator nagle modyfikuje wymagania, część wcześniejszych działań staje się bezwartościowa. Zamiast stabilności i przewidywalności, rynek dostaje chaos. Warto pamiętać, że średni czas budowy jednej stacji bazowej w Polsce to aż 18 miesięcy.

Rozsądniejszym rozwiązaniem byłoby obniżenie kosztów aukcyjnych do minimum i konsekwentne egzekwowanie zobowiązań inwestycyjnych. Wtedy miliardy złotych mogłyby trafić bezpośrednio w rozwój sieci światłowodowych i 5G.

Bariery prawne i brak elastyczności

Kolejnym problemem jest interpretacja przepisów prawa komunikacji elektronicznej. Operatorzy mają bardzo ograniczoną możliwość dostosowywania cen do rosnących kosztów gospodarczych. Z jednej strony rosną koszty energii, sprzętu i pracy, z drugiej – nadzór skutecznie blokuje zmiany cenowe, nawet jeśli są one uzasadnione inflacją i konieczne dla utrzymania inwestycji.

Efekt? Oczekiwanie, że przy rosnących wydatkach i stałych przychodach operatorzy wciąż będą finansować miliardowe inwestycje.

Skutki dla konsumentów i gospodarki

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że niskie ceny są korzystne dla klientów. Jednak w dłuższej perspektywie oznaczają wolniejsze tempo wdrażania nowych technologii, ryzyko spadku jakości usług czy opóźnienia w rozbudowie sieci na terenach słabiej zaludnionych. A to przekłada się bezpośrednio na konkurencyjność gospodarki i dostęp obywateli do nowoczesnych usług cyfrowych.

Problem europejski

Opisane wyzwania nie dotyczą wyłącznie Polski. Cała Europa zmaga się z rozdrobnieniem regulacyjnym i brakiem jednolitego rynku telekomunikacyjnego, co osłabia jej pozycję wobec globalnych gigantów z USA i Chin. Wysokie koszty widma, skomplikowane procedury inwestycyjne i nadmierna fragmentacja operatorów ograniczają możliwości inwestycyjne sektora i utrudniają realizację ambitnych celów cyfrowych UE.

Droga wyjścia

Co można zrobić?

  • uprościć i ujednolicić regulacje na poziomie europejskim,
  • wprowadzić mechanizmy indeksacji cen usług w zależności od inflacji,
  • zachęcać do konsolidacji rynkowej, by operatorzy mogli skuteczniej inwestować,
  • przenieść ciężar z wysokich opłat aukcyjnych na realne zobowiązania inwestycyjne.

Wnioski

Operatorzy, regulatorzy i państwo mają wspólny cel – szybkie, bezpieczne i dostępne dla wszystkich sieci. Jednak przy obecnym modelu rynek znalazł się w pułapce. Bez partnerskiego podejścia, przewidywalnych regulacji i otwartej dyskusji o kosztach i cenach paradoks ekonomii w sektorze telekomunikacyjnym będzie się tylko pogłębiał.

A konsekwencje odczują nie tylko operatorzy. Jeśli nie zmienimy reguł gry, Polska i Europa mogą wypaść z globalnego wyścigu cyfrowego – a wtedy cena tanich usług okaże się dużo wyższa, niż ktokolwiek dziś przypuszcza. ©℗


Nasz serwis wykorzystuje wyłącznie najnowsze technologie, aby zapewnić użytkownikowi najwyższą jakość usług. Prosimy o zaktualizowanie przeglądarki, aby poznać pełne możliwości naszego serwisu. Pobierz Microsoft Edge, aby korzystać z serwisu.