Tu postępowi edukatorzy, tam Ciemnogród. I szafa gra
opinia
Kiedy jeszcze do szkoły chodziły moje własne dzieci, nie byłem, jak mi się zdaje, rodzicem postępowym. Seks w szkole ograniczałbym do lekcji biologii, a lekcje, podczas których chłopaki nakładałyby sukienki, by mieć impuls do refleksji nad wyborem własnej drogi życiowej, ograniczałbym do zajęć bardzo pozaszkolnych. Tyle że dzisiaj świat dzieci i młodzieży wymknął się rodzicom. Spór o obowiązkowość edukacji „zdrowotnej” jest sporem z poprzednich sezonów. „Świństwa”, o których uczenie oskarżył...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?