Bruksela ma pomysł na opiekę medyczną bez granic
KE proponuje, by wprowadzić zasadę, że z opieki telemedycznej mogą korzystać wszyscy pacjenci w całej Unii na podobnych zasadach. Polska nie chce na to przystać, chyba że nie wiązałoby się to z dodatkowymi wydatkami z naszej strony.
O jakie sytuacje mogłoby chodzić? Na przykład: pacjent z Polski korzysta z teleporady specjalisty niemieckiego, czeskiego czy francuskiego albo z konsultacji zdalnej w sprawie interpretacji wyników badań, USG czy zdjęć RTG, a NFZ musi za to zapłacić. W przyszłości w definicji tele porady mogłyby się mieścić nawet zabiegi: lekarz w innym kraju UE steruje robotem wykonującym operację na terenie Polski.
Taki międzynarodowy sposób korzystania z opieki medycznej bez granic miałby wprowadzić art. 8 projektowanego rozporządzenia KE o wymianie danych medycznych. Projektodawcy piszą w nim, że „w przypadku gdy państwo członkowskie akceptuje świadczenie usług telemedycznych, musi ono akceptować na takich samych warunkach wykonywanie usług tego samego rodzaju przez świadczeniodawców znajdujących się w innych państwach członkowskich”. Polski rząd w uwagach wysłanych do KE w ramach negocjacji dotyczących rozporządzenia informuje, że to „włącza świadczeniodawców z innych państw członkowskich do puli świadczeniodawców funkcjonujących w (polskim – red.) publicznym systemie opieki zdrowotnej”. Czyli konsultacja telefoniczna z lekarzem pracującym w innym kraju musiałby być finansowana przez NFZ. A na to zgody nie ma.
Michał Chodorek, prawnik z KRK Legal, uważa jednak, że interpretacja takiego zapisu nie jest oczywista. Jego zdaniem nie ma w nim mowy o finansowaniu, chodzi zaś o wprowadzenie wspólnego standardu oraz usankcjonowanie możliwości takich porad niezależnie od kraju, w którym są wykonywane. Jeżeli w Polsce konsultacja medyczna przez telefon jest uznawana, tak samo powinna być traktowana taka konsultacja z lekarzem z innego państwa. W efekcie np. wyniki trafiłyby do dokumentacji medycznej i byłby uznawane przez polski system.
– Kto miałby za to płacić? Taki zapis się tutaj nie pojawia – mówi prawnik. I dodaje, że to należałoby doprecyzować. Zarazem przyznaje, że akurat w tej kwestii interes płatnika (NFZ) jest sprzeczny z interesem pacjenta. Płatnik pilnuje budżetu na zdrowie, co niekoniecznie idzie w parze z korzyścią dla pacjenta, jaką byłoby poszerzenie możliwości leczenia z pieniędzy publicznych w innych państwach UE.
Obecnie w ramach dyrektywy transgranicznej istnieje możliwość leczenia w innym kraju Unii, za które NFZ zwraca koszty w takiej wysokości, w jakiej płaci za daną terapię czy zabieg w Polsce. Chodzi o sytuacje, w których chorzy mają ograniczony dostęp do leczenia, np. z powodu długiego czasu oczekiwania. Największym zainteresowaniem cieszą się, od momentu wprowadzenia dyrektywy, zabiegi usuwania zaćmy w Czechach, których koszty są podobne do tego, co płaci fundusz. W zeszłym roku NFZ wydał niemal połowę środków przeznaczonych na leczenie transgraniczne właśnie na ten cel.
Jednak wydatki z polskiego budżetu na leczenie polskich pacjentów w UE spadają z roku na rok. W 2021 r. pacjenci złożyli ok. 9,4 tys. wniosków o zwrot kosztów za takie leczenie na kwotę 27,1 mln zł. To co prawda o 17 proc. więcej niż w 2020 r., kiedy był pandemiczny spadek, ale dla porównania w 2017 r. takich wniosków było dwa razy więcej – 18,9 tys. na kwotę 52,2 mln zł. Co roku ok. 80 proc. wniosków dotyczyło leczenia na terenie Czech. Największa liczba wypłat w 2021 r. została dokonana przez śląski oddział NFZ (czyli położony najbliżej granicy) – w sumie 38 proc. całkowitej wysokości kosztów poniesionych na ten cel przez fundusz.
Spadki wiązały się z pandemią, ale także ze skróceniem kolejek w Polsce na zabiegi zaćmy. NFZ niechętnie finansował wyjazdy grupowe organizowane przez pośredników. „Wątpliwości budziła kwestia zasadności kierowania pacjentów na zabiegi przez pośredników, dla których prowadzona działalność miała głównie charakter zarobkowy” – pisał NFZ w sprawozdaniu za poprzedni rok. Autorzy zwracali ponadto uwagę, że zgodnie z dyrektywą nie powinno mieć miejsca zachęcanie pacjentów do korzystania ze świadczeń poza granicami kraju. „Tymczasem podstawą działania firm pośredniczących jest zachęcanie pacjentów do korzystania z ich usług, czyli również do korzystania ze świadczeń opieki zdrowotnej w innych państwach członkowskich” – czytamy w sprawozdaniu.
Kontrargument jest taki, że największa zachęta do wyjazdów to niesprawnie działający system w kraju. W przypadku zaćmy zdarzało się, że na zabieg trzeba było czekać przez kilka lat. ©℗