Informatyzacja pomogła w walce z pandemią
Jak Główny Inspektorat Sanitarny przygotowuje się na jesienną falę zachorowań na COVID-19?
Cały czas jesteśmy gotowi, bo nie ustaliśmy w realizacji zadań związanych z pandemią. Wykonujemy je bez względu na skalę zakażeń, czyli identyfikujemy ogniska, ich rozprzestrzenianie się, sekwencjonujemy zakażenia.
Macie próbki do sekwencjonowania? Przecież nie są już zbierane.
Poziom sekwencjonowania jest adekwatny do poziomu zakażeń. Staramy się, żeby był reprezentatywny. Ale dzięki temu, że coraz sprawniej działa system informatyczny, możemy wykonywać coraz więcej zadań.
Początkowo były skargi na sanepid, że nie nadąża za pandemią.
A teraz dostaliśmy nagrodę sektora publicznego ONZ za nasz System Ewidencji Państwowej Inspekcji Sanitarnej (SEPIS). Początki rzeczywiście były trudne. Były opóźnienia, do niektórych w ogóle nie dzwoniono. Informatyzacja radykalnie zmieniła sytuację. Poprawiła komunikacje między klientami a pracownikami inspekcji. Nowy system wprowadził też przełomowe rozwiązanie, dzięki któremu mogliśmy oderwać się od struktury powiatowej i popatrzeć na realizację zadań przez pryzmat województwa. To znacznie usprawniło pracę.
Co to oznacza?
Stało się to możliwe dzięki wdrożeniu tzw. stacji wirtualnej na poziomie każdego województwa, która spinała w jednym miejscu wszystkie zadania pochodzące z jego terenu, a więc ze wszystkich powiatów, pod które można było dopasować pracowników inspekcji zatrudnionych w regionie. Dzięki temu mogliśmy wyeliminować szereg ryzyk, z jakimi borykaliśmy się na początku pandemii.
Co najbardziej szwankowało?
Na przykład sprawy kadrowe. Od samego początku w jednych powiatach było więcej zakażeń, w innych mniej. To sprawiało, że obciążenie pracą było nierówne. Do tego dochodziły absencje. Bywało, że po zakażeniu pracowników cała stacja była zamykana i nie miał kto wykonywać zadań, czyli przeprowadzać wywiadów epidemiologicznych, identyfikować ognisk zakażenia, ustalać listy kontaktów w celu ewentualnego nałożenia kwarantanny czy izolacji, wprowadzać danych. System pozwolił wyeliminować te ryzyka. Pozwolił też na bardziej elastyczne zarządzanie pracownikami. Dzięki zarządzaniu z poziomu województwa w zadania byli włączeni wszyscy pracownicy. Zakres ich działania był szerszy, nie było problemu, co zrobić, gdy jakieś osoby nie mogły być w pracy.
Pracownicy mogli obsługiwać pacjentów w innym województwie?
To też się zdarzało. Na wiosnę 2021 r., kiedy pandemia swoje żniwa zbierała w woj. mazowieckim, z pomocą przyszły inne województwa i ich pracownicy. Wykonywanie zadań związanych z epidemią stało się tym samym ogólnopolskie, a dzięki cyfryzacji pracownicy inspekcji mogą realizować zadania z dotychczasowego miejsca zatrudnienia. Zniknął papierowy obieg dokumentów. Wszystkie dane od razu trafiały do systemu, zagwarantowano też lepszy dostęp do nich.
Kiedy doszło do zmiany?
System zaczął działać już na jesieni 2020 r. Na początku jednak zmierzał w innym kierunku. Miał tylko usprawnić relacje klientów z pracownikami stacji. Pamiętajmy, że początek pandemii to czas, w którym nie można było się dodzwonić do sanepidów. Pracy było dużo, a kadra była okrojona. Potem zapadła decyzja, by system rozwijać o inne funkcjonalności, co sprawiło, że sanepid zaczął zmieniać oblicze.
A jak się sprawdziło nowe narzędzie w komunikacji z klientami?
Korzyści z niego wynikające dało się zauważyć już przy fali w 2021 r. 82 proc. klientów było obsługiwanych w ciągu trzech godzin od rejestracji dodatniego przypadku COVID-19 w systemie. W ciągu 24 godzin – 97 proc. osób. Przy kolejnej fali poziom kontaktu do trzech godzin oscylował nawet w okolicy 85 proc. Do 24 godzin pozostał na podobnym poziomie. Trzeba jednak pamiętać o tym, że nie wszyscy odbierali od razu telefon, nie do wszystkich też mieliśmy kontakt, czyli trzeba było go ustalić. Bywało też, że klienci podawali błędny numer.
Czy system będzie dalej rozwijany?
To już się dzieje. Od 2021 r. rejestruje niepożądane odczyny poszczepienne. Nie tylko te związane z COVID-19, ale ze wszystkimi szczepieniami. Nastąpiła też zmiana formularza. Zamiast dwóch jest jeden, który powinien wypełnić lekarz mający o nich wiedzę z poziomu portalu gabinet.gov.pl.
Plan docelowy jest taki, by SEPIS obsługiwał wszystkie zadania realizowane przez sanepid, był też modułem raportującym i narzędziem analitycznym. Chodzi bowiem o to, by nie tylko mieć dostęp do danych, ale móc je analizować, by zawczasu przewidzieć pewne sytuacje, by móc na nie zareagować z wyprzedzeniem. Bo im lepiej będziemy mogli zidentyfikować ryzyko, tym bardziej będziemy w stanie zapewnić wyższy poziom bezpieczeństwa publicznego, co jest naszym najważniejszym zadaniem.
System obejmuje tylko COVID-19?
Do końca czerwca rozwijał się za pośrednictwem naszego partnera KPRM. Od teraz to GIS realizuje ten projekt. W tym roku planujemy domknąć obszar epidemiologii. A to oznacza, że system będzie nadzorował nie tylko COVID-19, ale wszystkie 68 chorób zakaźnych wymienionych ustawą. Chcemy też mieć możliwość elastycznego rozwijania systemu o nowe wirusy czy patogeny, których nie ma w wykazie, a stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego, dlatego muszą być nadzorowane. Przykładem może być małpia ospa. Pracujemy też nad modułem zakaźnym dla szpitali, a także włączeniem modułu żywnościowego. Chodzi przede wszystkim o objęcie lepszą kontrolą nad rynkiem i nadzorem suplementów diety. Dziś zgłoszenie tych produktów odbywa się ręcznie, na papierze. To wydłuża czas rejestracji, ale i utrudnia weryfikację dostępnych produktów na rynku. Dzięki systemowi procedura rejestracji zostanie przyspieszona, ale też będzie łatwiejszy dostęp do składu będących w obrocie suplementów. Przez zastosowanie narzędzi sztucznej inteligencji będzie można je porównywać z przepisami. To pozwoli szybciej wykluczać z rynku te, które nie powinny być dalej w sprzedaży. Moduł suplementów powinien zostać ukończony do jesieni 2023 r.
dgp@infor.pl