Gdzie są ci piewcy pańszczyzny
FELIETON
Boczyć się na książkę z powodu jej zawartości – jeszcze ujdzie. Boczyć się z powodu jej czytelników, to, przyznają państwo, niezła przesada. Trudno i darmo, tak właśnie ze mną jest przy okazji lektury „Pańszczyzny” Kamila Janickiego.
Treść jak treść, ale irytuje mnie łatwość, z jaką autor przesuwa granicę pojęcia „niewola pańszczyźniana”, aby znaczyło ono to samo, co „niewolnictwo”. W konsekwencji chłop staje się niewolnikiem, a właściciel folwarku właścicielem niewolników – wizja...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?