Podróże na koniec świata
KULTURA
„Odyseusz zwraca Chryzeidę jej ojcu”, obraz Claude'a Lorraina 1644 r.
Wstępnym warunkiem globalizacji jest elementarna ciekawość Innego – gdzie mieszka, jak wygląda, jakim językiem mówi, czym można się z nim wymienić i co można mu zabrać siłą
Pamiętam, że w latach 90. zeszłego stulecia słowo „globalizacja” niosło w sobie magię, obietnicę i zapach wielkiego świata: po nędznych dekadach za żelazną kurtyną mieliśmy zostać podłączeni do systemu, który dystrybuuje dobrobyt. Precz z pasztetową na gazecie, kufajką i syreną bosto, od teraz jeno łosoś na dzikim ryżu i chianti (hamburgery z coca-colą, wedle uznania). Przypominam sobie, że nęcono nas ponadto wizją drinków spożywanych w ramach emerytury pod palmami.
Na początku trzeciej...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?