Tylko sąd przymusi do płatności na PPK
Z aprezentowany ostatnio zmodyfikowany projekt ustawy o pracowniczych planach kapitałowych jest krokiem w dobrą stronę. W porównaniu do pierwotnej jego wersji nie sposób nie zauważyć, że dużo więcej uwagi poświęcono kwestii nadzoru administracyjnego państwa nad działalnością inwestycyjną instytucji finansowych. Poprzednia wersja w zasadzie pomijała kwestię nadzoru nad działalnością lokacyjną, odwołując się jedynie ogólnie w art. 36 do obowiązku uwzględnienia interesu uczestnika. Nie dawała przy tym Komisji Nadzoru Finansowego jakościowo nowych narzędzi nadzoru ponad te, które już obecnie funkcjonują na rynku funduszy inwestycyjnych. Rozwiązanie takie można byłoby uznać za wystarczające dla dotychczasowych klientów funduszy inwestycyjnych, którzy przystępowali do nich zasadach całkowitej swobody, dysponując wyborem według reguł wolnorynkowych. Jednakże międzynarodowe standardy nadzoru nad rynkiem emerytalnym zmierzają do ustanowienia wyższych wymogów – ukierunkowanych przede wszystkim na zabezpieczenie interesu uczestnika także w zakresie aktywnego nadzorowania polityki inwestycyjnej i lokacyjnej.
Niestety, mankamentem zmienionego projektu nadal pozostaje niezapewnienie efektywnego systemu ochrony praw i interesów uczestników. W praktyce o zaległe składki uczestnicy będą musieli się dopominać samodzielnie przed sądem cywilnym. Co prawda projekt ustawy zakłada powierzenie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy do nadzoru nad przestrzeganiem obowiązków nałożonych w PPK na pracodawców, w tym także w zakresie terminowego uiszczania wpłat (art. 119 projektu ustawy). Pytanie jednak, na ile będzie to – biorąc pod uwagę rozległy zakres obowiązków PIP w obecnym stanie prawnym – efektywny nadzór. Porównując proponowane rozwiązania do reform brytyjskich, można mieć wątpliwości. W Wielkiej Brytanii nadzorem nad pracodawcami oraz wypełnianiem przez nich obowiązków w zakresie programów emerytalnych zajmuje się wyspecjalizowana w tym instytucja.
Tymczasem analizując projektowaną polską ustawę, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że stanowi ona swoistą hybrydę norm prawnych o charakterze cywilnym, karnym i administracyjnym, które jednakże nie uzupełniają się wzajemnie. Wprawdzie projekt zakłada penalizację niepożądanych zachowań pracodawców (po pierwsze, niedochowanie terminu zawarcia umowy o zarządzanie PPK może narazić pracodawcę na karę grzywny w wysokości 1,5 proc. rocznego funduszu wynagrodzeń – art. 100 projektu; a po drugie, na grzywnę w wysokości do 1 mln zł narazi się także ten pracodawca, który nie dopełni obowiązku dokonywania wpłat do PPK w przewidzianym terminie – art. 101 projektu), ale powyższe nie zmienia jednak tego, że projektowane przepisy pozostawiają uczestnika samemu sobie w kwestii dochodzenia zaległych wpłat na PPK. Bo chociaż główny nacisk nadzorczy nad pracodawcami spoczywać miałby na inspekcji pracy, to nie została ona wyposażona w narzędzia analogiczne, jak np. w przypadku egzekwowania zaległych wynagrodzeń (w razie zaległości w wypłacie wynagrodzenia inspektor pracy może wydać nakaz wypłaty należnego wynagrodzenia za pracę podlegający natychmiastowemu wykonaniu – art. 11 pkt. 7 ustawy o PIP). Projektodawca, nakładając na inspekcję obowiązek kontroli przestrzegania przez pracodawców obowiązków wynikających z PPK, nie wprowadza jednakże analogicznego narzędzia, które pozwalałoby na wyegzekwowanie zaległych wpłat do PPK bez konieczności angażowania uczestnika. Nawet gdyby uznać, że szeroki zakres art. 11 pkt. 7 (możliwość wydania nakazu co do „innego świadczenia przysługującego pracownikowi”) stanowi wystarczającą kompetencję dla inspekcji pracy na tym polu, to bez należytej ochrony pozostają inne kategorie uczestników (np. zleceniobiorcy).
W praktyce więc dochodzenie roszczeń pozostawiono indywidualnej drodze cywilnoprawnej każdego uczestnika. Zgodnie z art. 31 projektu spory ze stosunków prawnych dotyczące obowiązków wynikających z ustawy oraz umów składających się na PPK będą rozstrzygały sądy powszechne właściwe dla miejsca zamieszkania uczestnika PPK lub siedziby podmiotu zatrudniającego. Projektodawca przewidział także możliwość wniesienia powództwa na rzecz uczestnika przez instytucję finansową (art. 31 ust. 2 projektu). Nie ma jednak wątpliwości, że przepis ten będzie w zasadzie martwy. Nierealne jest bowiem oczekiwanie, że instytucja finansowa będzie występować przeciwko pracodawcy, który w każdej chwili może zadecydować o zmianie podmiotu zarządzającego środkami w PPK.
To wszystko nakazuje podać w wątpliwość, czy poziom ochrony interesów uczestników przed działaniami nieuczciwych pracodawców jest odpowiedni. Chociaż projekt ustawy dopuszcza w tym względzie możliwość pozwu grupowego zatrudnionych przeciwko zatrudniającemu zalegającemu z wpłatami, to takie rozwiązanie jest z pewnością mało realne oraz długotrwałe. Trudno bowiem sobie wyobrazić pozwanie pracodawcy w okresie zatrudnienia. Zdawać sobie sprawę z tego musi zresztą sam projektodawca, który przewiduje zawieszenie biegu przedawnienia dla roszczeń pracowników na okres zatrudnienia (art. 30 ust. 3 projektu). ©℗