Turystyka wyborcza zaczyna martwić opozycję
wybory
Politycy kierują wszystkie siły na mobilizację wyborczych rezerw / Reporter
PiS i KO na finiszu kampanii kładą nacisk na walkę w tych okręgach, w których najłatwiej zdobyć kolejny mandat. Równocześnie chaotyczna zmiana miejsc głosowania może zamieszać w wyborczym wyniku
Od kilku dni Donald Tusk jeździ po okręgach, gdzie KO brakuje niewielu głosów, by otrzymać kolejny mandat. To m.in. Śląskie, centrum Polski, Małopolska, Rzeszów, część okręgów w Łódzkiem, Olsztyn, Płock, a nawet okręg podwarszawski. Dlatego w ostatnich dniach Tusk był w Piotrkowie, Łodzi i Ełku. Łącznie to walka o około 15 mandatów. – W tych okręgach brakuje nam od 2 tys. do 10 tys. głosów, by je zdobyć. Nawet w Warszawie możliwy jest jedenasty, dzieli nas od niego 20 tys. głosów, co jak na...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?