Rybacy się nie uśmiechają
TEMAT TYGODNIA
/ Dziennik Gazeta Prawna
W Kątach między ludźmi a kormoranami zapanowało zawieszenie broni. Mogłoby tak być i gdzie indziej, gdyby państwo wzięło odpowiedzialność za szkody albo ludzie przestali widzieć tylko zyski i straty. Bo od ptaków nie można wymagać znajomości rachunku ekonomicznego
Podobno Henryk O. (imię i inicjał zmienione) wypłynął z kolegą rybakiem na Jezioro Tonowskie z myślą o okoniach. Podobno połów był udany, a na wyspie na jeziorze przycumowali jedynie po to, by załatwić potrzeby, a nie dlatego, że akurat tam kolonię miały kormorany. Podobno pod drzewami, na których były gniazda, było mnóstwo małych karpi. Takich samych, jakimi kilka dni wcześniej Henryk O. zarybił swój staw hodowlany, inwestując w to kilka tysięcy złotych. Karpiki leżały pod drzewami, bo...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?