Była w nas euforia wolności
RIGAMONTI RAZY 2
Stefan Meissner ps. Krzysztof, uczestnik Powstania Warszawskiego. Na zdjęciu z synem Ludwikiem / Dziennik Gazeta Prawna
Możemy gdybać, możemy puszczać wodze wyobraźni, dyskutować. Powstanie było finałem tragedii, która się zaczęła w 1939 r. Gdyby rozkaz nie padł, my i tak byśmy walczyli
Ze Stefanem Meissnerem rozmawia Magdalena Rigamonti
„Na tygrysy mają visy...”.
„To warszawiaki fajne chłopaki…”. Będziemy śpiewać? Mnie słoń na ucho nadepnął, ale za to mam pamięć słonia. Wszystko pamiętam ze szczegółami.
Pan nie miał visa, tylko stena.
Tak, sten to inna broń. Ale miałem go tak gdzieś od połowy sierpnia. Wcześniej miałem karabin. Mój brat miał visa.
Zbyszek. Zginął w powstaniu.
Zginął. Słyszę, że pani trochę o mnie wie. Napisałem o tym w książce. Syn przetłumaczył ją na...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?