Rodzinne wartości i rodzinne żołądki
WYWIAD
Kiedy prawica mówi o rodzinie, w zasadzie nie wiadomo, do kogo mówi, bo co rusz z tej definicji kogoś wyklucza. I zostaje abstrakcyjna opowieść na potrzeby polityki zamiast odpowiedzi na prawdziwe problemy, z jakimi mierzą się rodziny
Wysłałem do pani poseł Agnieszki Dziemianowicz-Bąk list: „Wydaje mi się, że rodzice o różnych poglądach, wychowując dzieci, bardzo często odwołują się do wspólnego modelu. Dość tradycyjnego: nie kradnij; nie bij, chyba że w obronie słabszych; nie kłam; słuchaj, kiedy mówi ktoś starszy. Zazwyczaj bez obciachu używają określeń: «chłopcy i dziewczynki», «tata i mama», «dziadek i babcia», a nawet «lekcje religii» i «pierwsza komunia». Nikt nie zaprzeczy, że sporo się zmieniło – zwykle na dobre – w...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?