WIBOR-na pietruszka
EKONOMIA
/ Shutterstock
Stopy WIBOR, które dziś z racji poziomu, na jakim się znalazły, mogą śnić się po nocach setkom tysięcy kredytobiorców coraz mocniej „dociążonych” ratami hipotek, miały całkiem romantyczne początki. Taka jest przynajmniej legenda
Zacząłem pracować w bankowym dealing roomie w drugiej połowie lat 90. WIBOR istniał już od kilku lat, więc całą sprawę znam tylko z opowieści. W Paryżu był oddział Banku Pekao, właściwie każdy, kto zajmował się rynkami, wyjeżdżał tam na praktykę. I właśnie tam grupa dealerów wpadła na pomysł, iż wystarczy zamienić jedną literę, by zamiast LIBOR, London Interbank Offer Rate, mieć WIBOR. Wspominali, że szkic regulaminu napisali, płynąc łódką po Sekwanie – opowiada osoba związana z rynkiem...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?