I lepiej niech siedzą cicho
FELIETONY
Ministrowie transportu czy spraw wewnętrznych rzadko bywają źródłem moralnej refleksji. Ministrowie edukacji, a i owszem, chętnie, przy czym ten obecny stoi na straży (polskich) granic moralnych wręcz z entuzjazmem. Nowe przedmioty? Tak, byle repolonizujące szkołę. Nowe podręczniki? A jakże, byle pisane alfabetem narodowego Morse'a. Ostatnio nawet toaleta w publicznym warszawskim liceum stała się obiektem gniewnych filipik prof. Czarnka, bo głęboko niesłusznie szkoła sama lepiej wiedziała, czy...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?