wydanie cyfrowe

Nam polędwica oraz schab nie smakuje tak jak szczaw

781904_big_photo_image_photo_image
Rzecz wielce pożądana w PRL: szynka eksportowa Krakus. Na zdjęciu wnętrze sklepu w Warszawie, 1974 r. / fot. Jakub Grelowski/PAI/PAP / PAP
A co, jeśliby nas zawczasu przekupiono krajowym odpowiednikiem gulaszu albo vepřového řízka, tak jak to uczyniono Węgrom i Czechom? Jeśli bylibyśmy w 1989 r. względnie syci?
Życie codzienne w PRL-u – w tych czasach, które pamiętam, w latach 80. – było w dużej mierze skoncentrowane na jedzeniu. Przyjmijmy roboczo, że w czterech głównych wymiarach – dwóch praktycznych (aprowizacji i pichcenia) oraz dwóch niematerialnych (sprawiedliwości i marzeń). A samo spożywanie posiłków? Wypadało raczej blado w konfrontacji z ilością wysiłku włożonego w zdobycie produktów oraz wytworzenie, a często i wymyślenie z nich czegoś jadalnego. Blado wypadało również w zderzeniu z...

Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?
* jeśli posiadasz wykupioną e-prenumeratę
Nasz serwis wykorzystuje wyłącznie najnowsze technologie, aby zapewnić użytkownikowi najwyższą jakość usług. Prosimy o zaktualizowanie przeglądarki, aby poznać pełne możliwości naszego serwisu. Pobierz Microsoft Edge, aby korzystać z serwisu.