Trzeba mieć oko na innych
REPORTAŻ
Przyjechał do Polski, by ocalić swoją rodzinę. Dziś jego bliscy są bezpieczni, więc ratuje innych migrantów
Aras Palmani nawet nie wie, jak długo jest już w Polsce. Ani jaki mamy dzień tygodnia. Czy to sobota, a może dopiero czwartek? Godziny zlewają mu się w dni, dni w tygodnie. Odkąd przyjechał na Podlasie, jego dwa telefony dzwonią non stop, a skrzynki głosowe pękają od wiadomości. Niektóre po kurdyjsku, inne po arabsku. Większość brzmi jednak podobnie: „Błagam, pomóż nam, bo umieramy”. Ludzi, którzy się z nim kontaktują, przeważnie nigdy nawet nie spotka. Doskonale zna za to ich głosy i...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?