Zatruta radość życia
KULTURA
Bułat Okudżawa był fenomenem długiej epoki nieustającego kryzysu wartości – w czasach nonsensu nadawał sens zwykłemu życiu. Czy nie trzeba nam dziś czegoś podobnego?
Przypuszczam, że w zdumiewająco paskudnym roku 2020 mało kto u nas słucha piosenek Bułata Okudżawy, nie mówiąc o czytaniu jego powieści. Piosenki – te, które się cudem ostały w naszej przestrzeni memetycznej – skryły się w specyficznej niszy „poezji śpiewanej”, od dekad niewznawiane powieści są głównie przedmiotem zainteresowania filologów. W moim pokoleniu, generacji czterdziestoparolatków, szczupły, łysawy, siwiejący okularnik z wąsikiem jest pewnie z grubsza rozpoznawalny, myśmy jeszcze (w...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?