Czekając na deszcz
POLSKA
Kiedyś odkręcisz kran, a woda z niego nie popłynie. Dzień Zero stanie się faktem
Gdy 12 czerwca 2014 r. na murawę stadionu w Sao Paulo wbiegały jedenastki Brazylii i Chorwacji, cały świat patrzył na Neymara. To on miał poprowadzić Canarinhos do zwycięstwa w meczu otwarcia mistrzostw świata. Nie mogło być inaczej, futbol w Brazylii to religia, na dodatek kraj ten był gospodarzem turnieju. Ale Chorwaci mieli mocną drużynę, w ich składzie grali tak solidni piłkarze, jak Luka Modrić, wówczas pomocnik Realu Madryt. I to oni pierwsi zdobyli bramkę. Zapachniało sensacją, ale...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?