Sędziowska robota, czyli czego nie umiemy zaakceptować
OPINIA
Skromny sędzia rejonowy z Olsztyna rozbił w zeszłym tygodniu bank. Po tym, jak wezwał Kancelarię Sejmu do udostępnienia utajnionych list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, znalazł się na ustach wszystkich. Jedni wynosili go na piedestał, drudzy wieszali na nim psy. Tymczasem sędzia Paweł Juszczyszyn po prostu zrobił to, co do niego należało – podjął decyzję procesową.
Na jego miejscu mógł się znaleźć każdy inny sędzia. Mamy ich w Polsce około 10 tys. I pewnie każdy, kto zdecydowałby się...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?