Aż poleją się dane
otwarte dane
Płyną nieprzerwanym strumieniem. Gromadzi je administracja centralna, pączkują w samorządach, wypluwamy ich całe terabajty dzięki smartfonom. Dane, dotychczas szczelnie zamknięte w skarbcach i zazdrośnie strzeżone przez właścicieli, coraz częściej stają się towarem do tego stopnia, że niektórzy zaczynają nazywać je „ropą XXI wieku”
Takiego zdania jest na przykład Ginni Rometty, szefowa IBM. Podziela je również Qi Lu, który dosłużył się w Microsofcie stanowiska wiceprezesa, a potem trafił do zarządu Baidu, czyli odpowiednika Google'a zza Wielkiego Muru. – Kiedy powtarzam wam, że najbardziej seksownym zawodem za 10 lat będzie statystyk, nie żartuję – mówi Hal Varian, główny ekonomista firmy Google.
– Między ropą naftową i danymi jest jednak pewna różnica – zauważa badający procesy poznawcze naukowiec i zarazem autor...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?