Jak neoliberalizm zjadł szkołę
OPINIA
Być rodzicem to tyle, co się wstydliwie sprzeniewierzyć. Czemu? Wspólnemu dobru.
Dopóki człowiek dzieci nie posiada, dopóty ma usta pełne słusznych fraz, zwłaszcza jeśli mowa o edukacji. Jak przeciwdziałać nierównościom – pytamy bezdzietnego, a on odpowiada: trzeba oferować najwyższej klasy usługi publiczne. Trzeba w szkołach umieszczać razem dzieci z różnych szczebli drabiny społecznej, niech się siebie wzajemnie uczą. Niech bardziej wykształceni czy bogaci rodzice lobbują za lepszą szkołą...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?