Bierzcie się za nierówności
OBSERWACJE
Nieczęsto opisuję w tym miejscu pełnokrwiste powieści. I to takie, które krwią ociekają. I których nie trzeba na siłę podciągać do miana książki poruszającej problemy ekonomiczne.
Cóż bardziej ekonomicznego od problemu nierówności można sobie w ogóle wyobrazić? Wiadomo – od ładnych paru lat wszystkie najbardziej smakowite ekonomiczne prace krążą właśnie wokół kwestii bogactwa. Bogactwa, które zaczyna zagrażać spokojowi społecznemu, a może i przetrwaniu planety.
Tymczasem w książce Michała...
Chcesz zobaczyć pełną treść artykułu?